Okiem redakcji. Artykuł wstępny: „Ryzyko oszczędzania czasu”, Lecornu-Faure, kompromis okoliczności

Z plecami na plecach, Emmanuel Macron w końcu rzucił ręcznik. Jeszcze osiem dni temu nieugięty, prezydent Republiki postanowił odłożyć reformę emerytalną, jedyny poważny krok w swojej chaotycznej drugiej kadencji.
Głowa państwa nie miała już wyboru między tym wyrzeczeniem a skokiem w pustkę nowego rozpadu. Za zgodą szefa, Sébastien Lecornu ogłosił w środę zawieszenie tej kluczowej reformy do czasu kolejnych wyborów prezydenckich w 2027 roku.
Niechętnie wyrzekając się tego prezydenckiego „totemu”, premier liczy na zyskanie na czasie, przywrócenie krajowi pewnej stabilności politycznej, uchwalenie budżetu i uniknięcie przedterminowych wyborów parlamentarnych w bloku centralnym, w których groziła mu porażka. Na szczęście socjaliści również nie spieszyli się z ponownym stawaniem przed wyborcami. Po wycofaniu się z artykułu 49.3, to nowe ustępstwo w sprawie emerytur ostatecznie przekonało ich, o ile nie nastąpi kolejny zwrot w ostatniej chwili, do nieoskarżania rządu, przynajmniej nie na tym etapie.
ZdradaDokonując tego wyboru, wbrew radom niektórych aktywistów, kierownictwo PS kreuje się na partię odpowiedzialną za władzę, pragnącą przywrócić pełnię władzy parlamentowi. To sposób na przejęcie pochodni lewicy, poprzez doprowadzenie do zawieszenia reformy, która wypędziła miliony Francuzów na ulice, i zdystansowanie się od Insoumi, którzy nie omieszkają krzyknąć o zdradę i będą o niej pamiętać.
Obaj krytykowani za swoje ustępstwa, Sébastien Lecornu i Olivier Faure wyszli z tej szalonej politycznej sekwencji zwycięsko. Każdy z nich może pochwalić się umiejętnym manewrowaniem i promowaniem interesów swojego obozu. Jednak ten kompromis okoliczności pozostawi po sobie ślad i nie stanowi dla żadnego z nich polisy ubezpieczeniowej na przyszłość.
L'Est Républicain